Wiosenny sezon targowy w większości już za nami. Dzisiaj porównamy targi pracy z perspektywy minionych lat (przed pandemią) oraz z obecnego, popandemicznego punktu widzenia*.
Targi pracy „wczoraj”
Kilka lat temu sezon targowy obejmował dziesiątki imprez rocznie. W 2014 roku pisałam nawet o wojnie o „targowy rynek pracy”, przewidując, że nie wszystkie wydarzenia przetrwają tę konkurencję. Pandemia spowodowała przerwę w organizacji targów stacjonarnych na około 2 lata, a gdy wróciły, zrobiły to nieśmiało i nie we wszystkich miejscach oraz nie w takim samym zakresie. Ale zanim przyjrzymy się temu, jak wyglądają teraz, cofnijmy się w czasie 😉
Era rywalizacji na atrakcje
Przed niespełna 10 laty pracodawcy rywalizowali o uwagę studentów przy użyciu różnorodnych atrakcji. Na targach pracy można było spróbować różnych napojów – od zdrowych koktajli po egzotyczne eksperymenty z ciekłym azotem, aż po gorącą czekoladę i pobudzającą kawę. Poza tym, można było skosztować przekąsek, takich jak: popcorn, świeżo pieczone rogaliki, a nawet dania gotowane na miejscu. Nie brakowało również stoisk oferujących profesjonalny makijaż czy zdjęcia z fotobudki (a czasem nawet z ośmiu fotobudek!). Pracodawcy, oprócz ogłoszeń na stoiskach, rozdawali mnóstwo gadżetów, a niektórzy nawet zatrudniali osoby w kostiumach promujących ich markę (np. po targach przechadzała się pasta do zębów czy jajko-niespodzianka). Atmosfera często przypominała festyn, gdzie dodatkowe atrakcje były bardziej w centrum uwagi niż oferty pracy. Niestety, zdarzało się, że studenci odchodzili z targów z poczuciem, że niczego nowego się nie dowiedzieli poza tym, co mogliby przeczytać na stronie internetowej firmy.
Wpływ dużych korporacji
Na wydarzeniach często pojawiały się duże korporacje, a obecność jednej zwiastowała udział innych w wydarzeniu (np. Big4 w wielu przypadkach działał na zasadzie „idę tam, bo pozostali będą”). Obok customowych, bogatych stoisk można było znaleźć kreatywne aranżacje przestrzeni, szczególnie popularne wśród firm IT.
Organizatorami były zarówno biura karier, jak i organizacje studenckie oraz firmy specjalizujące się w organizacji targów pracy. Jednakże rzetelne dane dotyczące uczestników często dostarczały tylko zewnętrzne firmy odpowiedzialne za wydarzenia (nie biorę pod uwagę statystyk w stylu „było 5 tys. odwiedzających, bo tyle katalogów rozdaliśmy”).
Targi pracy „dzisiaj”
W 2024 roku sytuacja wygląda zdecydowanie inaczej. Mamy mniejszy katalog imprez do wyboru, a pracodawcy, wobec konieczności redukcji budżetu, coraz bardziej ograniczają obecność na targach na rzecz innych działań. Idea „idę tam, bo tam jest moja konkurencja” odeszła w zapomnienie. Zauważalny jest wzrost zainteresowania (pracodawców i uczestników) targami organizowanymi przez biura karier na uczelniach.
Zmieniło się także podejście pracodawców do organizacji ich obecności na tych wydarzeniach. Nie doświadczymy już festynowej atmosfery, a liczba gadżetów na stoiskach została ograniczona tak samo, jak liczba i objętość drukowanych materiałów.
Koniec ery fotobudek
Stopniowo kończy się era przyciągania studentów na stoisko „za wszelką cenę”. Obecnie firmy stawiają przede wszystkim na merytorykę. Dobrze dobrani reprezentanci, dopasowani do grupy docelowej, którzy otrzymali klarowny brief, potrafią być magnesem na kandydatów. Dodatkowo, niezmiennie dużym zainteresowaniem cieszą się warsztaty, wykłady czy konsultacje CV, prowadzone przez pracodawców.
Kolejną obserwacją jest zmiana sposobu dystrybucji gadżetów targowych. Na większości stoisk można zauważyć QR kody, które firmy wykorzystują do zbierania danych studentów w bazie kandydatów lub angażowania ich poprzez quizy o firmie, sprawdzające ich wiedzę z określonego obszaru. Na wielu stoiskach, dopiero w wyniku takiego działania, uczestnicy otrzymują gadżety.
Kandydaci z konkretnymi oczekiwaniami
Istotny jest również wzrost świadomości kandydatów. Zauważyłem, iż coraz częściej studenci przychodzą z konkretnymi pytaniami do reprezentantów i wyrobioną opinią na temat firmy. Wiedzą, gdzie chcą się rozwijać i jakich cech oraz wartości poszukują u przyszłego pracodawcy. Dla wielu z nich jest to również szansa na przebicie się spośród innych osób, które również aplikują na dane stanowiska. Są zainteresowani feedbackiem, możliwościami i szczegółami procesów rekrutacyjnych, więc oczekują od reprezentantów wiedzy na ten temat.
Nowy rozdział targów pracy
Przed pandemią wkroczyliśmy w wir intensywnej rywalizacji, dążąc do przewagi nad konkurencją, zawsze szukając nowych, bardziej szalonych rozwiązań. Pandemia przerwała ten wyścig, zmuszając nas do znalezienia nowych sposobów dotarcia do kandydatów. Ostatni czas zmusił nas też do ostrożniejszego zarządzania budżetem i analizowania skuteczności działań. Pomimo wszystkich zmian, jedno pozostaje niezmienne – kandydaci nadal chcą uczestniczyć w targach pracy, aby bezpośrednio porozmawiać z pracodawcami, poczuć atmosferę firmy i dowiedzieć się więcej o potencjalnych projektach. Pamiętajmy więc, że to nie okładka decyduje o wartości książki, a jej treść.
* subiektywne obserwacje na podstawie odwiedzonych przez nas imprez targowych na uczelniach oraz poza nimi 😊
Aneta Tur, Oleh Tkachenko
Autor zdjęcia: Marcin Zieliński na Akademickich Targach Pracy 2024