

Czy walentynki to dobry dzień, żeby wrócić na blog? Idealny, bo chcę napisać o… miłości do employer brandingu
Jakiś czas temu pod postem na naszym FB obiecałam, że zbiorę listę cech idealnego employerbrandingowca. Wpadliśmy w wir projektów, więc ciągle to zostawiałam „na później”, ale po ostatnich rozmowach rekrutacyjnych już nie mogę. Jest kilka cech, których zawsze szukamy u EB-owców, kiedy szukamy ich do MJCC. Poświęcimy im na blogu cały cykl. Niektóre są potrzebne ze względu na agencyjny charakter pracy, niektóre są uniwersalne – potrzeba ich niezależnie od tego, czy pracuje się jako konsultant, czy po stronie klienta. Jedną z tych niezbędnych w każdej sytuacji jest wkręta na EB. Miłość po prostu, bez tego się nie da. Serio.
Praca w EB to nie jest praca „od-do”. I nie chodzi o zaburzony work-life balance, a o to, że nie da się tu wyjść z pracy i zapomnieć. Jeśli ktoś tego oczekuje, będzie w EB nieszczęśliwy. Wiadomości biznesowe, trendy w komunikacji i technologiach, zmiany na rynku pracy, w demografii, zmieniające się postawy potencjalnych pracowników – oczy trzeba mieć otwarte cały czas. W MJCC czasami śmiejemy się, że najlepsze kampanie powstały z inspiracji, które dopadły kogoś z nas w zupełnie nieoczekiwanych miejscach: na wakacjach, pod prysznicem, a jedna się nam po prostu… przyśniła. Jeśli employer branding nie jest twoją pasją, stanie się to męczące. Podobnie jak ruchome godziny pracy – nie zawsze da się pracować w sztywnych godzinach, są wydarzenia, które wymagają zrywania się z łóżka o świcie albo pracy do późna (targi, konferencje, dni otwarte, wydarzenia CSR-owe).
Jeśli więc pracujesz w employer brandingu już jakiś czas, ale ciągle nie było tego „kliknięcia”, zastanów się, czy to miejsce dla ciebie. A jeśli zaczynasz swoją EB-ową drogę, postaraj się odnaleźć wkrętę, bo warto. EB to naprawdę może być zawodowa miłość na całe życie!
To pierwszy wpis o profilu specjalisty EB, wkrótce kolejne. Do przeczytania!