
Są takie chwile, że widzimy coś, co dzieje się na naszym employer brandingowym poletku, my od razu wiemy, że… mamy fantastyczny przykład na nasze szkolenia 🙂 Tak też było wczoraj – zobaczyłam lip duba Orange i natychmiast zaczęłam myśleć, do których szkoleń muszę, po prostu MUSZĘ włączyć porównanie tej sytuacji do czegoś, co wydarzyło się już jakiś czas temu.
Ale po kolei.
Zacznijmy od początku.
Czyli od roku 2010 i dotkniętego efektem Streisand filmu sieci Auchan:
Film miał w teorii być materiałem wewnętrznym, ale jak to w życiu bywa, ujrzał światło dzienne i szybko trafił do skrzynek i komunikatorów wielu internautów. Wylądował też u dziennikarza „Gazety”, który opisał go a swoim blogu i… następnego dnia dostał od dyrektor komunikacji firmy „uprzejmą prośbę” o usunięcie wpisu (więcej przeczytacie na przykład tutaj).
Dość często zdarzało mi się używać tego przykładu na naszych Akademiach, zwłaszcza wtedy, kiedy rozmawialiśmy o tym, czego za wszelką cenę nie robić w mediach społecznościowych. Od wczoraj mam znakomite uzupełnienie tego case’a. Od rana furorę w sieci robił bowiem lip dub nakręcony przez pracowników Orange:
Na reakcję rzecznika nie czekaliśmy długo. Jakże inną niż w przypadku Auchana. Bez zadęcia i straszenia sądem z pozycji siły. Z dystansem do sytuacji.
Nie zmieni faktu, że film w sieci krąży nadal i pewnie nie wszyscy uczestnicy wyjazdu, w czasie którego powstał, czują się z tym dobrze. Mleko się rozlało. Ale też reakcja rzecznika sytuacji nie zaogniła, a nawet w niektórych miejscach spowodowała, że pod udostępnionym filmem pojawiły się (głosy rozsądku? :)) apele o odrobinę dystansu właśnie. I to w takiej sytuacji powinno chyba chodzić?
A na koniec dla fanów gatunku mam jeszcze coś, co wrzucił dziś na swojego FB Mediafun. Nie takie te polskie lip duby straszne, prawda? ;P