
Kiedy na naszej stronie na Facebooku zapytaliśmy, o czym chcecie czytać w cyklu o targach pracy, na czoło wysunęła się odpowiedź dotycząca przygotowania przedstawicieli firmy. Napiszemy i o tym, ale zanim to zrobimy, podzielimy się refleksją po pierwszych w tym sezonie targach. Refleksją związaną z doborem reprezentantów na targi.
Co najważniejsze?
Moglibyśmy ją zacząć od twardych kryteriów (do których pewnie jeszcze wrócimy innym razem), ale… z każdych właściwie targów wracamy z coraz silniejszym przekonaniem, że najważniejsze jest coś zupełnie innego – nastawienie. Tak, wiemy. To banał. Tyle, że nie możemy się oprzeć wrażeniu, że nie do wszystkich pracodawców dociera to z właściwą mocą.
Pracownicy z biznesu
Pierwszą grupą, której problem nastawienia dotyczy są pracownicy tzw. biznesu (nie znoszę tak o nich mówić, bo to sugeruje, że HR to jakiś niebiznesowy dział drugiej kategorii, ale nie przychodzi mi do głowy lepsze określenie). Znacie to, prawda? Zabierasz na targi inżyniera, audytora, bankowca… On/a, wyrwany/a z pracy, nie ma pojęcia, po co to wszystko, z trudem odnajduje się w sytuacji sprzedażowej (nie bójmy się tego stwierdzenia: sprzedajemy oferty pracy w naszej firmie), nie potrafi rozmawiać z ludźmi, nie zna oferty firmy. W skrajnym przypadku pracuje wprost ze stoiska – znad otwartego komputera lub z telefonem przy uchu wręcza tylko ulotki przemykającym kandydatom. Czasami takiego ‘pomocnika’ fundujemy sobie na własne życzenie (bo wybieramy nie tych, co trzeba, nie szkolimy ludzi przed targami itp.), czasami nie mamy na to większego wpływu. Jak np. wtedy, kiedy na stoisko przychodzi dyrektor HR i na standzie, przy kandydatach wrzeszczy na ambasadora firmy, który krzywo rozłożył ściankę (autentyk sprzed chyba 3 lat z warszawskiej SGH).
Z HR też bywa różnie
Ale mamy też kamyczek do HR-owego ogródka. Bo i HR-owcom zdarza się stać na targach jak za karę. A to widać. I nie da się przekonywać kandydatów, że firma jest fajnym miejscem do rozwoju, jeśli samemu ma się pewność, że jest zgoła odmiennie i codziennie przeszukuje pracuj.pl w poszukiwaniu zawodowej alternatywy… Wystarczy stanąć 2 metry od stoiska i posłuchać, co mówią przedstawiciele firm. Głowę daję, że od razu zorientujecie się, kto na targi jechać nie powinien.
Zaczynaj od środka
I tak sobie myślę, że to niesamowite, jak bardzo w narzędziach zewnętrznych widać strategiczne podejście (lub jego brak) do employer brandingu, którego podstawową zasadą jest ‘zaczynaj od środka’…